Szukacie pomysłu na śniadanie? Lubicie chrupiące, ciepłe
pieczywo z samego rana, ale nie chce Wam się wstawać skoro świt, żeby takie
upiec, a piekarnia jest za daleko? Mam dla Was rozwiązanie idealne! Bułeczki,
które rosną przez noc w lodówce.
Trudno było mi uwierzyć, że ciasto drożdżowe może być dobre
po całej nocy spędzonej w lodówce, jednak sprawdziłam i się udało! Zaniosłam do
pracy 24 świeże bułeczki, po których zostały tylko okruszki.
Niestety nie pamiętam, na którym blogu znalazłam ten
przepis, dlatego też w tym miejscu chciałabym przeprosić autora/autorkę i
namówić wszystkich nie bojących się eksperymentów w kuchni do spróbowania go –
możecie być pewni, że cała rodzina będzie zachwycona.
Składniki (12szt):
- 25g masła
- 1 szklanka mleka
- 25g drożdży
- 1 łyżeczka soli
- 1 jajko
- 500g mąki
- mleko do posmarowania
Sposób wykonania:
- Ciasto przygotujcie wieczorem, upewnijcie się, że wszystkie składniki mają temperaturę pokojową – także rozpuszczone masło musicie ostudzić.
- Drożdże rozetrzyjcie z odrobiną mleka i mąki, dodajcie sól, resztę mleka, masło i mąkę – ciasto możecie wyrobić w maszynie, bądź ręcznie. Niezależnie od tego, którą metodę wyrabiania ciasta wybierzecie musi być ono gładkie.
- Wyjmijcie ciasto na posypany mąką blat i uformujcie 12 bułeczek. Ułóżcie je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i wstawcie na noc do lodówki (na półkę najdalej od zamrażalnika).
- Rano możecie posmarować bułeczki mlekiem i posypać ulubionymi ziarnami.
- Pieczcie 10-15 minut w temperaturze 250C.
Wykonałam dwie wersje i zabrałam do pracy. Jeśli jesteście
otwarci na kolejne eksperymenty proponuję dodać łyżkę cukru i rodzynki do
powyższego przepisu. Możecie też zamienić mąkę pszenną na pełnoziarnistą i
dodać ulubione ziarna do ciasta. Obie wersje cieszyły się dużą popularnością i
podbiły podniebienia moich współpracowników.